"Elden Ring" - wrażenia z beta-testów

autor: /
https://www.filmweb.pl/news/%22Elden+Ring%22+-+wra%C5%BCenia+z+beta-test%C3%B3w-144596
"Elden Ring" - wrażenia z beta-testów
W miniony weekend grono szczęśliwców miało szansę wziąć udział w sesji testowej jednej z najbardziej wyczekiwanych obecnie gier 2022 r. O szaleńczym zainteresowaniu "Elden Ring" niech zaświadczy fakt, że kody do bety błyskawicznie wylądowały na eBayu za niebotyczne sumy, które nie zraziły chętnych chcących zanurzyć się w kolejnym uniwersum wykreowanym przez From Software. Miałam okazję spędzić kilka godzin na przemierzaniu pierwszego w historii soulsbornów otwartego świata i zdradzę Wam, że już zaczynam nerwowe odliczanie do lutowej premiery.


Co prawda czas testów sieciowych był mocno ograniczony i odbywał się nieraz w barbarzyńskich godzinach, ale optymistycznie zakładam, że w trakcie tych dwóch sesji, w które udało mi się wbić, ograłam znakomitą większość dostępnej zawartości. A tej było naprawdę sporo, jak na betę. W poszukiwaniu Eldeńskiego Kręgu trafiłam do Pogrobna, miejsca, z którego szybko dostałam się nie tylko na poszarpane wiatrem klify, rozległe bagna z olbrzymimi wrogimi krabami, ale też do puszczy patrolowanej przez niezbyt rozgarniętych żołdaków. Miyazaki ze swoją wierną ekipą poczynili naprawdę odważny krok, pozwalając graczom na niczym nieskrępowaną eksplorację. Koniec z wymuszonym kroczeniem ściśle określoną drogą. Ziemie Pomiędzy to miejsce, w którym my decydujemy, w którą stronę się udamy. Owszem, nadal natrafimy na obowiązkowe punkty programu, aczkolwiek wszystkie pomniejsze aktywności leżeć będą wyłącznie w naszej gestii. A gdy stracimy orientację w terenie, z pomocą przyjdzie nam podręczna mapa automatycznie oznaczająca odwiedzone lochy, ogniska i inne miejsca warte uwagi. Przemieszczanie między punktami odbywało się zaskakująco szybko i nie wybijało z rytmu. Podejrzewam, że gotowy produkt jeszcze bardziej przyspieszy ekrany ładowania.


Przygodę rozpoczęłam od odarcia ze skóry kilku owieczek, pogoni za wiewiórkami i zasadzenia kopniaka orłowi. Trzeba mieć się jednak na baczności. To w końcu gra From Software, które nie byłoby sobą, gdyby nie zostawiło dla gracza niespodzianki w postaci zbrojnego konnego rycerza, czekającego tylko na to, by wbić nam oczy w tył czaszki. Czy istnieje szansa na uniknięcie go? Owszem, gdyż gra w dużej części starć z bossami bądź minibossami nie ogranicza nas już mgłą wojny zapadającą dookoła. Jeśli poczujemy się zbyt słabi, możemy wycofać się na z góry upatrzoną pozycję, by przemyśleć sobie postępowanie i poszukać remedium na problemy trapiące prowadzoną postać.

A takim może się okazać eksploracja okolicznych lochów. Te wypełnione są zarówno pomniejszymi przeciwnikami, jak i bossami, za których pokonanie otrzymamy ułatwiające życie przedmioty. Ułatwiające na tyle, że zaczęłam zastanawiać się, czy twórcy zdecydowali się na obniżenie mitycznego wysokiego poziomu trudności, czy też wciąż jest to kwestia złego balansu rozgrywki, co często ma miejsce w testach sieciowych. Zdarzało się tak, że dostępne w grze prochy, czyli byty, które możemy przyzwać na pomoc, wykańczały bossa na tyle szybko, że moim jedynym zadaniem było nie wchodzić przeciwnikowi na linię strzału. Zwiedzane lochy przypominały mi miejsca z "Dragon’s Dogma" albo "Skyrima". Te krótkie i niezbyt skomplikowane przestrzenie nie frustrowały, gdyż każdorazowe uporanie się z nimi nie zajmowało mi więcej niż dziesięć minut.


Powrót na powierzchnię przypomniał mi o tym, z jak wielkimi połaciami terenu mam do czynienia. Przemierzanie ich na piechotę nie napompuje ani naszych łydek, ani statystyk, więc warto sięgnąć tu po pomoc widmowego wierzchowca. Kompan będący hybrydą konia i jelenia od razu skojarzył mi się z kopytnym towarzyszem Ashitaki z "Księżniczki Mononoke". Jego obecność znacząco ułatwia walkę z monstrualnymi bossami. Zwrotność i szybkość Strugi niejednokrotnie ratowała mnie przed szponami olbrzymiego smoka Agheela, który przyczaił się na okolicznych bagnach. Ponadto, Struga przeniesie nas nad przepaściami i powiedzie na półki skalne, do których normalnie nie mamy dostępu.

Po takim delikatnym spacerku można skupić uwagę na miejscach, do których prowadzą nas łuny Złotego Drzewa. Tu zaczyna robić się naprawdę soulsowo, a każdą porażkę będziemy przyjmować z godnością w imię złotej zasady "git gud". Gra nie wybacza błędów, ciasne korytarze nie sprzyjają sprawnemu manewrowaniu i nie zawsze możemy liczyć na pomoc innych w wesołej kooperacji. Pewne areny są z niej wyłączone i nie mamy innego wyjścia, niż polegać na własnych siłach. I tu kolejna nowość, bo jeśli w trakcie przemierzania stepów eldeniańskich poświęciliście chwilę na zbieranie listków, kwiatuszków i innych pierdółek, możecie wytworzyć sobie trochę przedmiotów, które wspomogą Was w walce. Bomby ogniowe, bomby usypiające, noże do rzucania i masa innych przedmiotów nie będą już tylko ot tak po prostu leżeć pod schodami albo w kałuży po tąpnięciu olbrzyma. Wędrowni sprzedawcy uraczą nas na tyle zróżnicowanymi przepisami, że z łatwością będziecie mogli wykorzystać dostępne kombinacje tak, by służyły obranemu przez nas stylowi walki.


"Elden Ring" zaskakuje na każdym kroku. W tym ogromnym tyglu mieszają się najlepsze mechaniki zastosowane do tej pory w "Soulsach", "Bloodbornie" i "Sekiro". Nie będę odsłaniać przed Wami wszystkich kart. To, co zobaczyłam w trakcie beta testów, z pewnością nie jest też końcem niespodzianek, które szykują dla nas twórcy. Kolejne godziny spędzone w becie mijały mi jak z bicza strzelił i czułam wielki smutek za każdym razem, gdy gra wyrzucała mnie do menu głównego, obwieszczając, że moja przygoda w Ziemiach Pomiędzy dobiegła końca. Tym trudniej będzie mi doczekać do lutego, kiedy dane nam będzie ujrzeć pełny majestat growej symfonii tworzonej przez Miyazakiego i Martina.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones