Recenzja wyd. DVD filmu

Zabójstwa przy Rue Morgue (1932)
Robert Florey
Leon Ames
Bela Lugosi

Murders in the Rue Morgue, someone call the gendarmes!

"Zabójstwa przy Rue Morgue" to trzecia, a chronologicznie pierwsza z universalowskich "ekranizacji" twórczości Poego. Tym razem za film wziął się Robert Florey, reżyser, którego nazwisko,
"Zabójstwa przy Rue Morgue" to trzecia, a chronologicznie pierwsza z universalowskich "ekranizacji" twórczości Poego. Tym razem za film wziął się Robert Florey, reżyser, którego nazwisko, przyznaję, nic mi nie mówi. I po obejrzeniu tego filmu niekoniecznie spieszę do poznania innych jego obrazów. Co tu kryć, nie jest to dzieło najwyższych lotów. Z tak samo zatytułowanym opowiadaniem Poego film ma, hmm… bardzo niewiele wspólnego. Jest małpa (tyle że goryl, a nie orangutan), jest morderstwo matki zamkniętej w pokoju i wciśnięcie jej w komin, jest człowiek o nazwisku Dupin, jest scena przesłuchania sąsiadów, którzy słyszeli głos mówiący w dziwnym języku. I w sumie tyle, reszta to efekt wyobraźni twórców filmu. Czyli jak i wcześniej, po amerykańskim pisarzu się ledwie prześliźnięto, a jego nazwisko i tytuł miały przyciągnąć gawiedź do kin.

Poza tym dziwne jest, że chciano wykorzystać opowiadanie, które jest podwaliną współczesnych opowieści detektywistycznych, do filmu grozy. Ale jak widać, dla chcącego nic trudnego. A historia jest taka: do miasta przyjeżdża cyrk osobliwości, a wśród nich dr Mirakle ze swoim numerem: człowiekiem-małpą (The Ape Man) o imieniu Erik. Mirakle mówi zgromadzonym, że to jest ich przodek. Przedstawia im w skrócie teorię Darwina o pochodzeniu człowieka od małpy. Wśród gawiedzi pojawiają się krzyki, że to herezja (rzecz dzieje się w połowie XIX wieku, więc zgorszenie ludu jak najbardziej wskazane). Doktor ogłasza, że celem jego życia są eksperymenty, za pomocą których chce udowodnić pokrewieństwo człowieka i małpy. Kluczowe jest zdanie: "Erik’s blood shall be mixed with the blood of man". Co ciekawe nikt zdaje się nie rozumieć, o co doktorowi chodzi. Jak zwykle w horrorach sami naiwni. Dr Mirakle będzie potrzebował młodych kobiet do swoich eksperymentów, co spowoduje serię morderstw przy Rue Morgue.

Szalonego naukowca gra …uwaga, werble!… Bela Lugosi. Nosi tu niesamowicie komiczne olbrzymie brwi! (Będzie miał je też w nakręconym klika miesięcy później "White Zombie").  Do tego charakteryzatorzy postanowili zafundować mu czuprynkę a la afro. Bela prezentuje się naprawdę wyjątkowo. O straszeniu raczej trzeba w tym wypadku zapomnieć. To jednak jedna z jego bardziej przeciętnych ról. Jako dr  Mirakle poszukuje idealnej partnerki dla swojego małpiaka. Nie dajmy się zwieść scenom, w których doktor wstrzykuje krew młodym kobietom. To miał być tylko test, następnym etapem miał być stosunek z Erikiem, ale oczywiście czegoś takiego nie można było zasugerować w filmie hollywoodzkim z lat 30. Wybranka dla Erika musiała być idealna, wolna od chorób, dlatego trochę dziwi oburzenie doktora na pewną niewiastę lekkich obyczajów, że ma "rotten blood". Szukanie okazów zdrowia wśród prostytutek to nie jest najlepszy pomysł, choć rozumiem, że takie kobiety najłatwiej zwabić do swej kryjówki.

Jak już jesteśmy przy małych nieścisłościach, kładzie na łopatki komisarz policji podejrzewający Dupina o morderstwo, mimo że… ten był na zewnątrz pomieszczenia, gdzie je popełniono, sam zwołał ludzi i próbował się dostać do środka, gdy było słychać krzyki zabójstwa. Albo komisarz miał być debilem, albo była to próba usprawiedliwienia wprowadzenia sceny z opowiadania (przesłuchanie świadków).

Warto napisać słów kilka o zakończeniu, które antycypuje … "King Konga", nakręconego rok później. Mamy tu małpę, która będzie uciekać po dachach z młodą kobietą – te sceny kojarzą się jednoznacznie. Tyle że Erik wobec swojej wybranki nie jest zbyt delikatny, bo zamiary ma dość prostackie.

Rzecz raczej dla maniaków Lugosiego i tych, którzy pożerają wszystkie horrory z tamtych lat. Zwolennicy Poego i opowieści detektywistycznych mogą sobie śmiało darować. Biedny Poe, choć inspirował licznych twórców, nikt w tamtych latach w Hollywood nie zdołał sumiennie sfilmować żadnego jego dzieła.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones