Rozwiewając na chwilę dym Polskich bolączek nad tym filmem, wyskakuje z pytankiem z innej beczki. Czy ktokolwiek zauważył, że kreacja filmowego Alana Turinga przez pierwszą godzinę filmu to połączenie bezczelności i wnikliwości Gregory'ego House'a z umiejętnościami (a właściwie braku) interpersonalnymi Sheldona Coopera? No dalej, ktoś musiał też to widzieć :D
To będzie nie na temat, ale takie pytanko: co pojawiło się w filmie, że wywołało polskie bolączki, i jaką mają postać?
A czytałaś komentarze pod spodem? Polecam! :) Oczywiście chodzi o prawdę bądź nieprawdę historyczną, ale więcej dowiesz się z tematów poniżej :)
I naprawdę to, że złupili nas z części zasług jest powodem tych wszystkich oburzonych głosów? Przyznaję, zabolało - jestem dość mocno wkręcona w wiarę o nas jako o wyjątkowo zdolnym narodzie, a ma się na świecie za, cóż, pewnie równie dobrze jak ja znasz opinie o Polakach za granicą. Ale prawda jest taka, że wykształceni są zapoznani z historią lepiej niż przeciętny wątpliwej inteligencji i edukacji amerykaniec, a zabiegać o atencję głąbów nie wydaje się szczególnie wybitnym pomysłem :/
Mnie również zabolało, bo historia jest nagięta historycznie, ale nie rozumiem czemu zaraz mam odrzucać cały film i wyrzucać z siebie mało cenzuralną wiązankę na temat braku znajomości (lub celowego pominięcia) historii. Bardziej patrzę na ten film jako historię dramatu, a zaraz geniuszu jednego człowieka. A i zgodzę się z z którymś z Panów Redaktorów Filmwebu, że jeśli Polacy mają żal, niech nagrają porządny film o Polskich łamaczach kodu Enigmy w odpowiedzi na film Anglików. Osobiście wolałabym, żeby 24 miliony poszły na taki film niż na poległą Hiszpankę.
Dla mnie krótko mówiąc gra jak w Sherlocku ;) Dlatego czuję lekki zawód z powodu tej powtarzalności.
Sherlock mi nawet przez myśl nie przeszedł podczas tego filmu. Te dwie postacie się ogromnie różnią.
Uściślę - mówiliśmy o, powiedzmy, pierwszej połowie filmu, potem rzeczywiście jest nieco bardziej emocjonalnie.
Sherlock jednak był emocjonalny. Za to Alan był skryty, a jednocześnie wszystkie uczucia były po nim widać.
Zupełnie inne postacie.
no niestety racja, strasznie schematycznie zagral geniusz. Chociaz to pewnie wina slabej rezyserii, ze nie wycisneli z Cumberbatcha calego potencjalu, bo jego rola to najlepsza czesc tego filmu.
Ja w tym momencie nie oceniłam jego roli, według mnie zagrał genialnie całokształt osoby. Ale te początkowe teksty brzmiały iście Sheldonowsko :D
Trudno było nie widzieć, szczególnie w pierwszej połowie filmu. Później wg mnie został "spłaszczony" i zrobiło się łzawo i emocjonalnie. A punktem wspólnym między Turingiem a Sheldonem jest domniemany u obu Zespół Aspergera.