Może i faktycznie reżyser niezbyt się tutaj popisał i pozbawił film emocji, zabrakło tej magii... Ale sama historia Mamy Tiny zasługuje na uwagę i wielki szacunek. My ludzie jednak potrafimy być niesamowici i bohaterscy niczym postacie z komiksów.
Niestety ale w mojej ocenie aktorka grająca główną rolę dała kolokwialnie mówiąc ciała. Jakaś taka bez wyrazu. Kompletnie nie oddała emocji. Spłycona postać Cristiny Noble.
Film autentyczny, polecam każdemu marudzie na świecie. Żeby doświadczenie przekuć w szczere złoto, że warto pomagać - dla mnie pozostanie mottem życiowym.
Budujące, że jednak dobrzy ludzie potrafią zjednoczyć wokół siebie innych dobrych ludzi i razem dzięki tej sile serca mogą coś zmienić na lepsze. Film na 7, a przesłanie i historia na 10.
Wpis został zablokowany z uwagi na jego niezgodność z regulaminem