Jeden z lepszych horrorów Castle'a. Zastanawiam się tylko czy tego typu produkcja znalazła by dzisiaj zwolenników.
"Sardonicusowi" bliżej do Hammera niż późniejszych przeładowanych efektami tworów.
Światowej sławy lekarz dostaje list od byłej narzeczonej, w którym
prosi go o przybycie do posiadłości jej męża, barona Sardonicusa.
Na miejscu, uczony poznaje tragiczną historię gospodarza. Nie wdając się w dalsze szczegóły, przyznaję, że fabuła jest mocno frywolna i naciągana, ale to nie przeszkadza.
Czy można się wystraszyć ? Obawiam się, że dziś już nie za bardzo. Ale film ma jedną dużą zaletę. Jest dość dobrze nasycony atmosferą grozy, typową dla kilku innych filmów tego kultowego reżysera. Choć osobiście horrory oglądam bez uczucia lęku czy strachu, muszę uczciwie przyznać, iż przy nocnej projekcji "Sardonicusa" ów atmosfera udzieliła mi się dość mocno. Jak często przy starszych produkcjach, klimatu dodaje sugestywny czarno-biały obraz.
Kto oglądał "Dom na przeklętym wzgórzu" czy choćby niedocenionego "Tinglera", i podobały mu się te klasyki może spokojnie sięgnąć po powyższy tytuł.

7/10