Tylko jeden film lat 30-tych dorownuje odwagą podjetej tematyki temu obrazowi. Jest nim M - Langa. Ciezko mi uwierzyc, ze film o takim wydzwieku, tak mroczny i ciezki, powstal juz w latach 30-tych - kiedy w kinie dominowaly fabularyzowane biografie, roztanczone i rozspiewane musicale, czy screwball comedies. Jeszcze dziwniejsze, ze znalazl sie aktor, ktory odwazyl sie zagrac postac tak odpychajaca i antypatyczna. Wyzwanie podjal mlody aktor, ktory udowodnil juz wczesniej swoj talent (Szary dom '31) - Robert Montgomery. W rolach drugiego planu jedna z pozniejszych najwiekszych gwiazd Ameryki w jednej ze swoich pierwszych rol - Rosalind Russell i Dama Ekranu May Whitty.
Efekt wspolpracy tej trojki aktorow jest powalajacy! Jest to jeden z tych nielicznych filmow gdzie wszystko jest na swoim miejscu - sprawna rezyseria, wybitne aktorstwo, suspens, blyskotliwe dialogi (choc dla sprawiedliwosci trzeba zaznaczyc, ze film momentami jest przegadany) i wybitna scenografia, budujaca napiecie rownie dobrze co wysmienite aktorstwo. Te wysmakowane wnetrza angielskiej rezydencji stworzyl szanowany i wybitny scenograf Cedric Gibbons. Praca warta Oscara. Prawdziwą gwiazdą tego filmu jest jednak Robert Montgomery, tworzacy najwieksza kreacje w swojej karierze. Aktor wielokrotnie udowodnil pozniej, ze nie bal sie aktorskich wyzwan, a spectrum postaci i bohaterow, ktore zagral jest naprawde szerokie i wyjatkowo zroznicowane. Nigdy nie doczekal sie Oscara. Jego sposcizna aktorska pokazuje, ze byl wart tej nagrody, m.in. za ten wlasnie film.
Polecam mocno ten doskonaly thiller! 10/10